Czy pacjenci zainteresowani aparatami słuchowymi opowiadają o swoim życiu zawodowym?
Nikola: niektórzy opowiadają i to bardzo chętnie. Ostatnio był u nas pan, który ponad 20 lat pracował przy samolotach. Aktualnie mieszka we Wrocławiu. To bardzo ciekawa kwestia, bo wydawać by się mogło, że skoro w lotnictwie funkcjonują szczegółowe procedury związane z bezpieczeństwem wszystkich zaangażowanych osób – zarówno personelu naziemnego, personelu pokładowego i samych pasażerów to prawdopodobieństwo pojawienia się nieprzyjemnych następstw powinno być minimalne.
Ale jednak narażenie na hałas, niedokładne zakładanie słuchawek, stoperów dousznych może powodować istotny ubytek słuchu i to wyższy niż w przypadku osób nienarażonych na hałas w miejscu pracy.
Pamiętam jego wizytę: około osiemdziesięcioletni, sympatyczny człowiek przyszedł i powiedział standardowe: ”chciałbym kupić aparat słuchowy”. Od razu zapytałam czy wcześniej już naprawiał sobie słuch czy trafił do nas jako pierwsze miejsce gdzie można uzbroić się w aparat słuchowy.
Odpowiedział, że już nosił aparaty słuchowe wcześniej i przychodził do nas na początku po same baterie do tych wcześniejszych aparatów (i pewnie dlatego, że te jego wizyty były takie krótkie to nie zapisał mi się w pamięci) ale z czasem te aparaty zaczęły mu szwankować i w którymś momencie stwierdził że chce wymienić swój stary aparat na nowy.
Na początku było tak, że dofinansowanie przysługiwało mu tylko na jeden aparat słuchowy więc najpierw wymieniliśmy jeden na taki mocniejszy. Ubytek był rzeczywiście już taki dosyć głęboki, chyba coś około 75% a za jakieś pół roku jak już dofinansowanie na drugi aparat mu się należało to przyszedł też po aparat na drugie ucho.
W międzyczasie też już córka tutaj jego zaczęła się u nas pojawiać bo niestety doznał jakieś takiej demencji. Zaczął się po prostu zapominać i kiedyś była taka sytuacja że przyszedł do mnie nagle w starych aparatach a miał już dwa nowe. Podczas rozmowy zauważyłam, że ma stary aparat i mówię: „ale dlaczego Pan nosi te stare aparaty jak ma pan nowe?”
Zrobił lekko zdziwioną minę i powiedział: ”aaa... rzeczywiście...zapomniałem...”
Odwiedzał nas później - z założonymi nowymi aparatami - po baterie, więc wydawało się, że z pamięć pracuje prawidłowo. Jednak któregoś dnia jego córka zadzwoniła do nas żeby tacie baterii na razie nie sprzedawać bo on ma już sporo w zapasie. Umówiłyśmy się, że jak tato się pojawi to zadzwonimy do niej, żeby zweryfikować, czy rzeczywiście już baterie się skończyły i potrzebny jest świeży komplet…
Wracając do jego zawodu. Tak w rozmowie to wyszło że on pracował przy samolotach, w bezpośrednim kontakcie z silnikami. Tak więc wszystko wskazywało na to, że głównie to było przyczyną tego ten słuch jemu się tak pogorszył. Założeniem aparatu słuchowego zainteresował się jak już był emerytem.
Ubytek słuchu pojawił się u niego tak jakby w naturalny sposób, a nie wskutek jakiegoś urazu, wypadku itp.
Najzwyczajniej w świecie po prostu dopracował do końca swojej zawodowej kariery a niedomaganie słuchu odkrył prawdopodobnie znacznie później. Zanim do nas trafił nosił aparaty, nie wiem ile lat wcześniej,ale nosił i po prostu do nas przyszedł wymienić sobie na nowe.
Proponując nowy aparat widziałam model, który nosił przez wiele lat więc po wykonaniu badania i zadaniu kilku pytań pomocniczych pytań wiedziałam co zaproponować aby zobaczyć uśmiech na twarzy pacjenta.
Po konsultacji z Dawidem zaproponowaliśmy mu aparat słuchowy innej firmy ale jakby już troszeczkę z inną, wyższą funkcjonalnością. Oczywiście były jeszcze nowsze technologicznie aparaty ale ponieważ pacjent był już bardzo zadowolony z tego co mu zaproponowaliśmy to mając na uwadze jego demencję – że mógłby niepotrzebnie kombinować z tymi aparatami, coś niechcący wyłamać przy wkładaniu baterii i tak dalej - poprzestaliśmy na minimalnie zaawansowanym modelu ale za to o solidnej konstrukcji.
Jeśli chcesz uzyskać więcej informacji na temat poprawy komfortu słyszenia to skontaktuj się telefonicznie lub e-mail, albo od razu zamów bezpłatną wycenę wypożyczenia aparatu słuchowego.
